A zrobiło się tak jakoś wesoło,
z nadzieją...
z uśmiechem...
Wiosna idzie...
Budzę się do życia...
poniedziałek, 29 marca 2010
piątek, 26 marca 2010
Na wroga....
"Nie ogarniam tej życiowej kuwety"
Ale się nie poddam,
aż ją posprzątam...
"Masz siłę,
masz wiarę,
raz jeszcze -
pozbieraj się..."
Pełna mobilizacja...
Do boju,
żołnierze...
Ale się nie poddam,
aż ją posprzątam...
"Masz siłę,
masz wiarę,
raz jeszcze -
pozbieraj się..."
Pełna mobilizacja...
Do boju,
żołnierze...
czwartek, 25 marca 2010
Bez bezstresowego wychowania
Cóż,
nadzieja -
boleśnie wychowuje swoje dzieci...
Chyba tracę chęci
do czegokolwiek...
Eh...
A podobno nie można stosować kar cielesnych:
powiedzcie to życiu...
nadzieja -
boleśnie wychowuje swoje dzieci...
Chyba tracę chęci
do czegokolwiek...
Eh...
A podobno nie można stosować kar cielesnych:
powiedzcie to życiu...
środa, 24 marca 2010
Jest nadzieja
Poszukiwania pracy ciąg dalszy...
Jutro rozmowa z pracodawcą.
Życzcie mi powodzenia...
Ale dobrze -
że matka nadzieja głupich -
kocha wszystkie swoje dzieci...
Uda się,
mam nadzieję...
Jutro rozmowa z pracodawcą.
Życzcie mi powodzenia...
Ale dobrze -
że matka nadzieja głupich -
kocha wszystkie swoje dzieci...
Uda się,
mam nadzieję...
niedziela, 21 marca 2010
Weekend
Weekend minął bardzo szybko
pod znakiem edukacyjno- Poznańskim.
Udało mi się ukończyć kurs
na wychowawcę...
Nowe horyzonty...
A na dodatek:
najpiękniejsze rekolekcje to te,
które Pan Bóg wpisuje w codzienność...
pod znakiem edukacyjno- Poznańskim.
Udało mi się ukończyć kurs
na wychowawcę...
Nowe horyzonty...
A na dodatek:
najpiękniejsze rekolekcje to te,
które Pan Bóg wpisuje w codzienność...
czwartek, 18 marca 2010
Nowy dzień
"Jutro rano obudź się, a nie tylko wstań..."
"Zły zabrał ci nadzieje..."
"Zrób trochę miejsca Zbawicielowi
w swoim życiu..."
Najcięższa,
ale chyba najlepsza spowiedź,
jaką miałem...
Dostałem kopa -
na zapęd...
"Zły zabrał ci nadzieje..."
"Zrób trochę miejsca Zbawicielowi
w swoim życiu..."
Najcięższa,
ale chyba najlepsza spowiedź,
jaką miałem...
Dostałem kopa -
na zapęd...
środa, 17 marca 2010
Dzisiaj...
Babysiter'a dzisiaj poniosło.
"Jak wy się nie umiecie bawić,
to sobie wyobraźcie,
co było jak ja byłem mały..."
Po czym nastąpiła historia z morałem.
Oby pomogła.
I jeszcze to Kini:
"no właśnie..."
Jakoś tak nerwowo się zrobiło...
Spięcie spowodowane bezczynnością...
Nie lubię tego nic nie robienia...
Potrzebuje czynności od zaraz....
Do wynajęcia...
"Jak wy się nie umiecie bawić,
to sobie wyobraźcie,
co było jak ja byłem mały..."
Po czym nastąpiła historia z morałem.
Oby pomogła.
I jeszcze to Kini:
"no właśnie..."
Jakoś tak nerwowo się zrobiło...
Spięcie spowodowane bezczynnością...
Nie lubię tego nic nie robienia...
Potrzebuje czynności od zaraz....
Do wynajęcia...
wtorek, 16 marca 2010
Tańczący z liniami
Czasem piszę notkę, taką od siebie,
ale ubieram to w formę wiersza,
jakby rozłożone części zdań były o wiele zabawniejsze.
Tańczący z liniami - takie Tarzanowski skojarzenia...
W kuchni gotuje się obiad,
trochę mu pomogłem,
żeby nie czuł się samotny.
Za oknem słońce śpiewa swoje pieśni,
maluje swe obrazy.
Chmury pozują do sesji fotograficznych.
A w mojej głowie próby rozwijania zainteresowań...
A wszystko to
skłania do powiedzenia, jednego słowa:
cudownie... albo jak śpiewa Marylka:
"ach! jaki piękny dzień..."
Nawet w domu,
nawet chory,
nawet bez perspektywy na najbliższe dni...
Uśmiech gości...
Czemu?
Pewnie dar od Boga na dzisiejszy dzień:
z radością na ramionach...
ale ubieram to w formę wiersza,
jakby rozłożone części zdań były o wiele zabawniejsze.
Tańczący z liniami - takie Tarzanowski skojarzenia...
W kuchni gotuje się obiad,
trochę mu pomogłem,
żeby nie czuł się samotny.
Za oknem słońce śpiewa swoje pieśni,
maluje swe obrazy.
Chmury pozują do sesji fotograficznych.
A w mojej głowie próby rozwijania zainteresowań...
A wszystko to
skłania do powiedzenia, jednego słowa:
cudownie... albo jak śpiewa Marylka:
"ach! jaki piękny dzień..."
Nawet w domu,
nawet chory,
nawet bez perspektywy na najbliższe dni...
Uśmiech gości...
Czemu?
Pewnie dar od Boga na dzisiejszy dzień:
z radością na ramionach...
poniedziałek, 15 marca 2010
Źródło
Do źródeł na pustyni...
Tona piachu,
tona zobowiązań...
Ale gdzieś musi być.
Znajdę!
A wówczas zakwitną
gałęzie miłości,
wydadzą owoc wiary
i ptaki nadziei
uwiją swe gniazda
w koronie mych włosów...
Źródło łaski -
już widać...
Już bije niedaleko...
Dojdę,
nie poddam się...
Na wiosnę zakwitnę.
Ufam.
Tona piachu,
tona zobowiązań...
Ale gdzieś musi być.
Znajdę!
A wówczas zakwitną
gałęzie miłości,
wydadzą owoc wiary
i ptaki nadziei
uwiją swe gniazda
w koronie mych włosów...
Źródło łaski -
już widać...
Już bije niedaleko...
Dojdę,
nie poddam się...
Na wiosnę zakwitnę.
Ufam.
niedziela, 14 marca 2010
W tę podróż nie bierze się torby,
ni sandałów, ni płaszcza na drogę -
tylko bagaż doświadczeń, chleb miłości,
mapę nadziei, kilogram pytań bez odpowiedzi...
Szukasz drogi, tej
właściwej, tej jedynej...
Kochać - nie umiem...
Wierzyć - nie umiem...
Mam nadzieję,
że się nauczę...
Modlę się,
by zdążyć -
przed ostatnim zakrętem -
ostatnim dniem
przydatności do życia...
Podobno samo pragnienie
nawrócenia -
jest jego początkiem...
Obym zdążył...
Proszę...
Obym zdążył...
Tyle pracy,
a dni tak mało...
Obym wytrwał...
Proszę, Ojcze Miłosierny -
przygarnij syna
na wieczność...
Proszę...
Nie opuszczaj...
ni sandałów, ni płaszcza na drogę -
tylko bagaż doświadczeń, chleb miłości,
mapę nadziei, kilogram pytań bez odpowiedzi...
Szukasz drogi, tej
właściwej, tej jedynej...
Kochać - nie umiem...
Wierzyć - nie umiem...
Mam nadzieję,
że się nauczę...
Modlę się,
by zdążyć -
przed ostatnim zakrętem -
ostatnim dniem
przydatności do życia...
Podobno samo pragnienie
nawrócenia -
jest jego początkiem...
Obym zdążył...
Proszę...
Obym zdążył...
Tyle pracy,
a dni tak mało...
Obym wytrwał...
Proszę, Ojcze Miłosierny -
przygarnij syna
na wieczność...
Proszę...
Nie opuszczaj...
sobota, 13 marca 2010
Monolog myśli
Wieczorem przychodzi poważny monolog:
i nie pyta się, co u Ciebie -
on stwierdza fakty...
Z nutką krytycyzmu, ironii i sarkazmu-
Twój rozmówca zna Ciebie,
jak nikt...
Tylko radzić nie potrafi...
A ty nadal pozostajesz
w czterech ścianach,
przykrytych farbą niepoznaki -
"bo przecież wszystko jest dobrze..."
Nie jest...
Przyznaj się...
Tak, nie jest...
i nie pyta się, co u Ciebie -
on stwierdza fakty...
Z nutką krytycyzmu, ironii i sarkazmu-
Twój rozmówca zna Ciebie,
jak nikt...
Tylko radzić nie potrafi...
A ty nadal pozostajesz
w czterech ścianach,
przykrytych farbą niepoznaki -
"bo przecież wszystko jest dobrze..."
Nie jest...
Przyznaj się...
Tak, nie jest...
piątek, 12 marca 2010
Pseudomędrkowanie...
Miało być tak pięknie...
A skończyło się w łóżku z zapchanymi zatokami...
Dobrze, że ktoś wymyślił jeszcze laptopy...
Przynajmniej nie umrę... z nudów...(powiedzmy)
Bardziej przeraża mnie samotność,
przed którą skrupulatnie staram się uciec -
tylko czemu?
No i mamy temat na chorobowe rozmyślania -
zaczyna się - mędrkowanie...
Wiesz, Panie Boże,
to chorowanie, to chyba jedyny sposób,
abym się zatrzymywał...
Pewnie wiesz, co mam na myśli...
Paradoks - dzielimy się myślami,
które On zna zanim je wypowiemy...
Może tak po prostu dyskutować?
Nowy sposób modlitwy i kontemplacji?
Szukam złotego środka...
Zna ktoś jakiś?
Porada lekarska (bez zwierzania - trafna...):
"Kiedy coś nie wychodzi -
staraj się wyciągać wnioski,
pewnie pan wierzy, tak jak i ja -
w Kogoś, kto nad tym wszystkim czuwa..."
Natchniony, czy jak?!
A skończyło się w łóżku z zapchanymi zatokami...
Dobrze, że ktoś wymyślił jeszcze laptopy...
Przynajmniej nie umrę... z nudów...(powiedzmy)
Bardziej przeraża mnie samotność,
przed którą skrupulatnie staram się uciec -
tylko czemu?
No i mamy temat na chorobowe rozmyślania -
zaczyna się - mędrkowanie...
Wiesz, Panie Boże,
to chorowanie, to chyba jedyny sposób,
abym się zatrzymywał...
Pewnie wiesz, co mam na myśli...
Paradoks - dzielimy się myślami,
które On zna zanim je wypowiemy...
Może tak po prostu dyskutować?
Nowy sposób modlitwy i kontemplacji?
Szukam złotego środka...
Zna ktoś jakiś?
Porada lekarska (bez zwierzania - trafna...):
"Kiedy coś nie wychodzi -
staraj się wyciągać wnioski,
pewnie pan wierzy, tak jak i ja -
w Kogoś, kto nad tym wszystkim czuwa..."
Natchniony, czy jak?!
czwartek, 11 marca 2010
Słońce świeci, cieszą się dzieci
Po powrocie do domu z zakupów,
od drzwi słyszę:
- Wujek, a słonko świeci?
(Przy czym Kinga nie użyła słowa wujek -
tylko tego - sobie wiadomego pochodzenia)
- Tak świeci...
Czy aż tyle radości,
może sprawić słoneczko?
Oj może..
Wkrada mi się właśnie do pokoju
i maluje na ścianach obrazy.
Mimo "biegnącego nosa"
jak mówią Anglicy -
słonko daje siłę na dalszą część dnia...
Promieniami swymi dotyka twarzy,
delikatnie i dostojnie -
sam Bóg -
poprzez brata naszego -
słońce...
od drzwi słyszę:
- Wujek, a słonko świeci?
(Przy czym Kinga nie użyła słowa wujek -
tylko tego - sobie wiadomego pochodzenia)
- Tak świeci...
Czy aż tyle radości,
może sprawić słoneczko?
Oj może..
Wkrada mi się właśnie do pokoju
i maluje na ścianach obrazy.
Mimo "biegnącego nosa"
jak mówią Anglicy -
słonko daje siłę na dalszą część dnia...
Promieniami swymi dotyka twarzy,
delikatnie i dostojnie -
sam Bóg -
poprzez brata naszego -
słońce...
środa, 10 marca 2010
I masz image
Huragan przeszedł przez tego bloga...
I bardzo, bardzo, bardzo dobrze...
Z tego powodu -
uśmiecham się jak głupi do komputera -
aby i on był zadowolony z kilku zmian,
które zaszły... aż tak daleko...
I bardzo, bardzo, bardzo dobrze...
Z tego powodu -
uśmiecham się jak głupi do komputera -
aby i on był zadowolony z kilku zmian,
które zaszły... aż tak daleko...
czwartek, 4 marca 2010
Syn marnotrawny
i tak umrzemy wszyscy w samotności,
nie doskakując do naszych ideałów.
koniec bajki.
Stawiamy sobie poprzeczki-
nie do przeskoczenia...
Kładziemy ciężary -
nie do uniesienia...
Tylko po to,
by nie zmierzyć się
z tym, kim jesteśmy...
Nie zaakceptować
tego, jacy jesteśmy...
Wiesz,
dlaczego umrzemy w samotności?
Bo zapuszczamy
korzenie w rzeczywistości...
Bardziej kochamy
to, co ziemskie,
zapominając
o prawdziwym Pięknie i Miłości -
nie od ludzi pochodzącym.
I całe szczęście,
że pierwiastek ludzki
nie ma z tym nic wspólnego
dzięki temu posiadam nadzieję:
non omnis moriar...
Bajki koniec -
bo nigdy tutaj,
na ziemi jej nie będzie...
Czas zapuścić silne korzenie
w wieczności...
Stosować silny nawóz
ekologiczny -
modlitwę i sakramenty..
I czekać:
na uśmiech z góry:
"cieszę się, że wróciłeś" -
prosto w Jego ramiona...
nie doskakując do naszych ideałów.
koniec bajki.
Stawiamy sobie poprzeczki-
nie do przeskoczenia...
Kładziemy ciężary -
nie do uniesienia...
Tylko po to,
by nie zmierzyć się
z tym, kim jesteśmy...
Nie zaakceptować
tego, jacy jesteśmy...
Wiesz,
dlaczego umrzemy w samotności?
Bo zapuszczamy
korzenie w rzeczywistości...
Bardziej kochamy
to, co ziemskie,
zapominając
o prawdziwym Pięknie i Miłości -
nie od ludzi pochodzącym.
I całe szczęście,
że pierwiastek ludzki
nie ma z tym nic wspólnego
dzięki temu posiadam nadzieję:
non omnis moriar...
Bajki koniec -
bo nigdy tutaj,
na ziemi jej nie będzie...
Czas zapuścić silne korzenie
w wieczności...
Stosować silny nawóz
ekologiczny -
modlitwę i sakramenty..
I czekać:
na uśmiech z góry:
"cieszę się, że wróciłeś" -
prosto w Jego ramiona...
wtorek, 2 marca 2010
poniedziałek, 1 marca 2010
Stacja XIII
W ramionach Matki
spocznij wędrowcze...
Odpocznij,
bo to jeszcze nie koniec
twej podróży
po dar nowego życia,
w bliskości Przewodniczki naszej...
spocznij wędrowcze...
Odpocznij,
bo to jeszcze nie koniec
twej podróży
po dar nowego życia,
w bliskości Przewodniczki naszej...
Subskrybuj:
Posty (Atom)