Widziałem
jak stał za drzwiami,
ukratkiem się przyglądał
co za nimi się działo,
bał się czegoś...
Cały drżał i co chwile spoglądał,
czy nie jest obserwowany...
Po poliku spływały
mu krople ołowianego potu...
Nagle się czegoś przestraszył
zamknął drzwi,
już ich nie miał kto uchylić,
uciekł z kościoła...
Bał się Ciebie, Panie,
Twej dobroci i miłosierdzia,
bał się innych, by go nie zobaczyli...
Modlę się za niego...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz