sobota, 24 lutego 2007

Poszukuję...

Nie znam znam do końca siebie,
nie wiem, co jest do końca prawdziwe,
a co fałszywe,
nie potrafię poznać innych...

Ale poszukuję...
To jest chyba istotne...
łatwiej jest schować głowę w piasek jak struś,
aniżeli wyciągnąć szyję jak żyrafa w celu poszukiwań...

Na widnokręgu nowe,
nieznane horyzonty,
nieprzebyte drogi...

Poszukuję...

środa, 21 lutego 2007

Szczypta miłości w tym co robię...

"Choćbyś przegrał całkowicie, zbierz się,
zgarnij i zacznij od nowa."
Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński

Kolejny w moim życiu Wielki Post,
i kolejna okazją, której nie można zmarnować,
by nawrócić się do Pana,
całym sercem, wolą i umysłem...
Szczególny czas wytęrzonej pracy
nad sobą samym...

W dzisiejszym pierwszym czytaniy słyszymy:
"Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem,
przez post i płacz, lament.
Rozdzierajcie jednak serca wasze, a nie szaty!" (Jl 2,12-13)

Wszystko co zamierzam czynić
w tym okresie powinno wypływać z serca,
być przepełnione miłością -
jako celem i drogą do wykonania
wszystkich postanowień.

Postanowienie dla samego
postanowienia jest kolejną próbą
zagłuszenia głosu sumienia,
tylko miłość może nadać sens,
naszym staraniom,
wówczas nawet niepowodzenia,
stają się dla nas motorem,
wtedy czuje się - że warto budować jeszcze raz
i choćby kolejne tysiąc razy, aż do śmierci...

wtorek, 20 lutego 2007

Wędrowanie...

Wyścigówka dobiła do brzegu,
pora porzucić łódź...
Dlaczego?
Bo szybka jazda niepopłaca,
pomija się ważne sprawy,
zapomina o tym, co istotne...

Powolne wędrowanie pieszo
rozpoczynam,
bo nie chcę zapominać o innych,
nie chcę być głuchy na ich wołanie...

Zacznę wędrować po piasku,
pozostawię za sobą ślady
i gdy się zatrzymam,
zobaczę czy nie pomyliłem dróg...

Powolne wędrowanie drogą,
nauczy mnie cierpliwości,
zatrzymania się przy mijanych osobach,
w nich przecież jest Bóg -
nie mogę o tym zapominać...
Na nowo przeżywać spotkania ze Stwórcą,
w ciszy serca, w głosie przyrody i napotkanych ludziach,
na nowo się zakochać - w Przedwiecznym...

poniedziałek, 19 lutego 2007

Nieustanne nawrócenie

Każdego dnia zacznę na nowo,
by jutro wydało owoc,
przeszłość stała się bagażem doświadczeń,
a teraźniejszość trwała zawsze...

Każdego dnia sercem ujrzę drogę,
którą wciąż na nowo kroczę,
choć w duszy poczuję trwogę,
ku wiecznemu szczęściu podążę
i nigdy nie zbocze...

Choćbym miał każdego dnia na nowo,
od startu rozpoczynać,
w mistrzostwach nigdy nie zagrać,
w biegach życia - zagram!

Choć ta losu gra bardzo skomplikowana,
dwa kroki wprzód, trzy w tył,
jeden w bok, pięć wprost -
- zobaczysz mnie w niej!

Aż na końcu tej wędrówki,
ujrzę jej cel -
wieczne szczęście u boku Zbawcy,
zagrasz też?

sobota, 17 lutego 2007

Parę myśli z rekolekcji III

"Podczas rekolekcji, kazań i czegokolwiek innego lubię eksperymentować" - powiedział Ojcec Grzegorz, a potem opowiedział nam jak na pewnych rekolekcjach zaeksperymentował: "powiedziałem ludziom, aby przynieśli na następne spotkanie, coś co najbardziej kochają, do czego są przywiązani, z czym trudno byłoby się im rozstać... Ale ich zrobiłem, następnego dnia przynieśli, a ja kazałem im się zamienić tą rzeczą z osobą obok, mieli miny niesamowite, wściekli byli, że ho,ho... Wtedy im powiedziałem, że przywiązanie do tej rzeczy przysłania wszystko wokół... Na tym przykładzie najłatwiej tłumaczy się ślub ubóstwa. Ubóstwo nie polega na tym, by nie mieć, ale by się nie przywiązywać do tego, co się posiada... Jeśli posiadacie coś takiego, do czego ogromnie jesteście przywiązani - wyrzućcie to, by ta rzecz nie przysłoniła wam czegoś w życiu..."

niedziela, 11 lutego 2007

Parę myśli z rekolekcji II

Kolejne wspomnienia z rekolekcji...
Ojciec, który je prowadził opowiadał nam tez dużo o swoim życiu, opowiedział nam też o swoim przyjacielu, pastorze i jego rodzinie - bardzo często się z nimi spotykał, chodził do nich na kawę, pewnego razu pastor się zwierzył: "Wiesz Grzegorz, ilekroć jestem wzywany do chorych, a moje dziecko jest też chorę mam dylemat, albo jak do wyboru mam czas spędzony z rodziną na wakacjach albo posługę w parafii - mam dylemat... Być dla parafii czy rodziny... A prafianie przeciez mnie obserwują - jak wychowuję dzieci i oczekują ode mnie bym był cały czas dla nich - a przeciez sie nie rozdwoje..."

W Piśmie jest juz napisane: "Każdy biskup musi być nieskalany, mąż jednej żony" - tą żoną myślę, że jest Kościół...

Takie jest moje odczucie co do celibatu - w parafii często trzeba zyć w niej pełną parą, w życiu rodzinnym także... A człowiek jest tylko człowiekiem, nie może się rozdwoić... Dochodzi wtedy do poświęcenia czegoś -parafia,czy rodzina?! A przecież obydwie rzeczy godne są uwagi?!

A kapłan jest z ludzi brany, i dla ludzi dany i sam jest tylko i aż człowiekiem, też zdarza się mu upadać, grzeszyć, ale też nawracać się i trwać przy Panu... Kapłan jest też pośrednikiem między Bogiem i ludźmi... I co najważniejsze jest sługą...

piątek, 9 lutego 2007

Effata...

Effata...
... by Twemu sercu bliższy był drugi człowiek...
Effata....
...by bardziej być niż mieć...
Effata...
...by zaufać nadzieji...
Effata...
...by w sercu zagościła wiara...

Otwórz się...
... na miłość -tylko ona - i nic więcej...

niedziela, 4 lutego 2007

Parę myśli z rekolekcji I

Jeśli ktoś zapytałby mnie,
o to kim jest dla mnie Jezus
- co bym odpowiedział?

Co powiedziałbym,
gdyby ktoś zadał mi pytanie:
dlaczego kochasz Jezusa?
Co w Nim takiego widzisz,
że probujesz Go nieustannie
odnajdywać na drodze swego życia?

Powiem, szczerze -
gdy rekolekcjonista zadał to pytanie,
miałem problem -
Kim tak naprawdę jest dla mnie Jezus?

Podczas każdej modlitwy biłem sie zmyslami...
"Co bym powiedział o Jezusie obcej osobie?
Co powinienem powiedzieć - by było to z głębi serca?"

Wiele odpowiedzi miałem -
ale szukałem tej jedynej,
która znajduje sie w głebi serca....

Spróbujcie wy,
drodzy czytelnicy odpowiedzieć sobie:
Kim jest dla mnie Jezus Chrystus?

czwartek, 1 lutego 2007

Emocje... Bycie sobą...

Emocje...

Świat jest pełen emocji,
często niepotrzebnych,
albo tych pozorowanych -
- nakładanej maski na nasze twarze,
aby nikt nas nie poznał,
jacy jesteśmy w środku naprawdę...

Nasze uczucia - to temat tabu...
"Nie powiem Ci przecież co czuję,
bo jakie Ty bedziesz miał o mnie zdanie.." - myslimy...
Wstydzimy się swoich uczuć...
Przez to wstydzimy się także tego,
kim jesteśmy...

W rozmowach ukrywamy się pod pozorami:
"Ok... Nic mnie nie boli, nic nie strzyka, wszystko w porządku,
nie martw się o mnie, ja sobie poradzę..."
A serce wtedy woła:
"Stary ratuj, ja chociaż muszę z Tobą porozmawiać..."

Świat emocji - do końca nie będzie poznany...
Bo nigdy nie wiadomo, czy ktoś tylko gra,
czy wyraża swoje uczucia...

Panie, chciałbym się nauczyć wyrażać swoje uczucie
- takie jakie są...
I chciałbym, aby ludzie których spotykam,
nie udawali i nie ukrywali swoich uczuc...

Panie, naucz mnie być sobą - w każdej sytuacji,
aby moje decyzje, zachowanie i uczucia,
nie były pozorne...