Nagi stanąłem przed Stwórcą,
ze wszystkimi wadami,
bagażem grzechów i zdrad
na plecach...
- "Nie bój się" - powiedział.
I odział mnie w płaszcz miłosierdzia,
godność mi nadał:
- "Jesteś Dzieckiem moim,
Umiłowanym, nie ma znaczenia, ile na Ciebie czekałem,
jesteś tu i teraz..."
A łzy popłynęły Mu po policzku,
a potem zniknęły gdzieś pomiędzy
niezwykłą jasnością i smugą czerwoną -
łask obmywających....
- "Pozwól Mi, siebie przytulić... Tak bardzo tęskniłem."
Przyjąłem do wiadomości ;)
OdpowiedzUsuń"Godność mi nadał:
OdpowiedzUsuń- Jesteś DZIECKIEM MOIM."
Pozdrawiam :)
Fajny blog. Zapraszamy do nas www.wramionachojca.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuń;]
OdpowiedzUsuń