Spieszyłem się na pociąg,
gdzieś obok
odnalazł mnie towarzysz podróży-
wierny giermek -
opiewający wszelkie swoje sny -
ptak - sikoreczka...
Jej pieśń chwytała za serce,
miała coś w sobie
z dawnych legend
opowiadanych dzieciom,
była jak baśń z tysiąca i jednej nocy,
pokryta dozą fantazji,
zapamiętanej w dźwięku.
Podziękowałem jej -
za tę radość serca -
co wzbudziła...
Obserwowała moje życie -
które odtąd stało się pieśnią,
w stronę zachodzącego słońca...
Dzisiaj wiem -
śpiew ten był darem Bożym -
otrzymanym darmo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz