Z dedykacją dla Ani D.
Wieczór jest piękny
w swoim blasku kolorów
i w ciemności nieznanego.
Przez okno mojego życia
wpatruję się w zachodzące słońce,
dostrzegam jak barwy się mienią,
ile radości sercu sprawiają.
Zapalam w ten chłodny wieczór świecę,
stawiam na parapecie
i pozwalam sobie przelać
blask zachodzącego słońca
do tlącej się świeczki
tuż nad krawędzią istnienia.
Tli się nadzieja.
Gdzieś na świecie wschodzi słońce.
świecy blask znów zamienia
się w ogrom szczęścia.
W tych ciemnościach nocy -
słońce pozwala
istnieć innym gwiazdom,
wypełnić firmament wspomnień,
zatęsknić, na nowo się rozkochać
w tym dalszym i w tym bliższym.
Spojrzeć innym wzrokiem,
gdzieś dalej, gdzieś głębiej,
a jednocześnie nabrać dystansu
i zatęsknić...
Wieczór stałby się jeszcze piękniejszy...
Gdybym kochał tu i teraz,
a jednocześnie to tam,
ten horyzont, co go znam
i co dopiero nabywa kształtów
w blasku nowego dnia,
nowej szansy.
Pora już wstać.
Noc samotności upłynęła.
Pozwolić, by
przez okno wpuścić
świeże powietrze wspólnoty,
lekki powiew przychodzącego wiatru.
Pozwolić,
by zamieszkał
w sercu Bóg
i by był blisko -
w tym blasku
i ciemności,
w tym moim życiu -
danym i zadanym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz