środa, 11 kwietnia 2007

Ku Zmartwychwstaniu serc...

Swą wątpiącą wiarą -pocałunkiem Judasza -
zdradziłem Pana...
Jak Piotr, swym grzechem,
zaparłem się Jezusa...
Razem z żołnierzami
- biłem rękawicą Oblicze Jezusa...
Włożyłem Chrystusowi koronę cierniową
uplecioną z moich grzechów i słabości.
Biczowałem Chrystusa,
kiedy mój język wił się mówiąc źle o mych bliźnich.
Uwolniłem Barabasza,
gdy zapominałem o Miłości Wcielonej.
Nałożyłem Chrystusowi cięzar krzyża,
uciekając od swojego krzyża...
Razem z żołnierzami
przybijałem mym grzechem Chrystusa do krzyża,
Przebiłem włócznią Serce Syna,
gdy uciekałem od Jego Miłości...

Ale Ty Panie, Zmartwychwstałeś...
Pragniesz mego nawrócenia i zbawienia...
Sprawiasz, że moc w słabości się doskonali...

Panie Ty Swą mocą uleczasz moją duszę,
wybaczasz mi, gdy mówię: Żałuję...

Ty, jak Piotra pytasz mnie po trzykroć:
"Czy miłujesz mnie?"
Odpowiadam Ci:
"Ty wiesz Panie..."

Teraz razem z Tobą biorę swój krzyż,
razem z Tobą idę Drogą Krzyżową,
razem z Tobą zostaje przybity do Krzyża i
razem z Tobą umieram...
Ufam, że nie pozostawisz mojej duszy samej...

Wierzę...
Dąże Ku Zmartwychwstaniu Serc...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz